Śmiertelne zatrucie tlenkiem węgla w domu przy Warszawskiej w Kielcach – 65-letnia kobieta nie żyje
Dom mieszkalny przy ulicy Warszawskiej w Kielcach stał się miejscem straszliwej tragedii. 24 stycznia, w środowy poranek, 65-letniej mieszkance tego miejsca przyszło ponieść śmiertelne konsekwencje zatrucia tlenkiem węgla. Partner kobiety odkrył jej ciało; niewiele można było zrobić, gdyż kobieta już nie żyła. Straż pożarna, która została wezwana na miejsce, potwierdziła podwyższone stężenie tlenku węgla w domu.
65-letnią kielczankę uśmierciło najprawdopodobniej zatrucie czadem. Jej partner, 47-latek, znalazł ją nieprzytomną po tym, jak się obudził – takie informacje przekazała młodsza aspirant Małgorzata Perkowska – Kiepas, pełniąca funkcję oficera prasowego Komendy Miejskiej Policji w Kielcach.
Mimo natychmiastowego powiadomienia służb ratunkowych, nie udało się uratować życia 65-latki. Na ciele kobiety nie stwierdzono żadnych zewnętrznych uszkodzeń, a ciało zostało zabezpieczone do przeprowadzenia szczegółowych badań sekcji zwłok. Wstępnie uznano, że nikt inny nie miał udziału w śmierci kobiety – dodała Małgorzata Perkowska – Kiepas.
Podczas przeprowadzanych badań na miejscu, strażacy za pomocą specjalistycznych urządzeń sprawdzili stężenie tlenku węgla w pomieszczeniu. Okazało się, że czad występował tam w dużym natężeniu, co stanowi poważne zagrożenie dla życia. Prawdopodobną przyczyną ulatniania się tlenku węgla był piecyk do ogrzewania typu „koza”. Mężczyzna, który odkrył ciało kobiety, został przewieziony do szpitala na dodatkowe badania – podkreślała oficer prasowy.
Tego dnia strażacy interweniowali dwa razy w związku z podejrzeniem ulatniania się tlenku węgla. Wprawdzie wypadki takie jak ten z Kielc kończą się tragicznie, jednak mieszkańcy domu w Busku-Zdroju mieli więcej szczęścia. Dzięki czujce tlenku węgla, która na czas ostrzegała o zagrożeniu, udało im się ewakuować na zewnątrz.
– Ciągle apelujemy do mieszkańców, aby instalowali w swoich domach czujki tlenku węgla. Te urządzenia naprawdę mogą ocalić zdrowie i życie – przestrzegał starszy kapitan Marcin Bajur, rzecznik prasowy komendy wojewódzkiej Państwowej Straży Pożarnej w Kielcach.