Wypadek na trasie S7: kierowcy zawracali pod prąd
Podczas niedzielnego zdarzenia drogowego na trasie ekspresowej S7 pomiędzy Warszawą a Kielcami, w którym zanotowano cztery osoby poszkodowane, doszło do nietypowego zachowania kierowców. Odnotowano przypadki, gdzie kierowcy decydowali się na zawracanie i jazdę pod prąd. Scenę tę zarejestrował jeden ze świadków, który przesłał nagranie do redakcji Kontaktu 24. Film pokazuje długą kolejkę samochodów, które poruszają się środkowym pasem między pojazdami zatrzymanymi po obu stronach jezdni, kierując się z powrotem w stronę węzła Kielce Północ. Jak informuje młodszy aspirant Małgorzata Perkowska-Kiepas, rzecznik prasowy kieleckiej policji, gdy poszkodowani zostali już przetransportowani karetkami do szpitali, funkcjonariusze nadzorowali kontrolowane zawracanie kierowców.
Niedzielny wypadek na trasie ekspresowej S7, łączącej Kielce z Warszawą, miał miejsce około godziny 21. Scena zdarzenia znajdowała się na wysokości węzła Barcza, tuż za węzłem Kielce Północ, jadąc w stronę stolicy. W wyniku kolizji ucierpiały trzy samochody osobowe, które przewoziły łącznie dziewięć osób – jak informują strażacy.
Po zdarzeniu drogowym, S7 w kierunku Warszawy była przez kilka godzin niedostępna. Gdy personel medyczny zabrał wszystkich poszkodowanych do szpitali, policjanci podjęli decyzję o organizacji kontrolowanego zawracania pojazdów. Jak wyjaśnia młodsza aspirant Małgorzata Perkowska-Kiepas, było to możliwe po uzyskaniu pewności, że żadne inne służby nie będą musiały już dotrzeć na miejsce zdarzenia. Policjanci blokowali trasę w każdym dostępnym miejscu i kierowali ruch tak, aby umożliwić bezpieczne opuszczenie obszaru przez samochody. Głównym celem było rozładowanie powstałego na kluczowej dla regionu drodze zatoru – podkreśla rzecznik kieleckiej komendy.